Blending sponge

Zapewne większość z was słyszała o 'rewolucyjnej' gąbeczce do makijażu Beauty Blender. Przeszukując internet nie spotkałam się z żadną negatywną opinią na jej temat więc pomyślałam że coś musi w tym być. Długo biłam się z myślami czy zainwestować w różowe jajko :) odstraszała mnie (i w sumie dalej odstrasza) jedynie cena. Gąbeczka która posłuży mi 2, może 3 miesiące za 75zł i w dodatku nie mam gwarancji że będzie tak fantastyczna jak wszyscy opisują, może akurat mi nie podpasuje. Po dłuższym namyśle zrezygnowałam z zakupu. Całkiem przypadkiem buszując na allegro znalazłam aukcję z gąbeczkami 'no name', taki sam kształt, podobno takie same właściwości a cena – 15zł.

 Postanowiłam spróbować, czym prędzej zamówiłam jedną sztukę i czekałam na listonosza :) Paczka przyszła błyskawicznie, gąbeczka była aksamitna, delikatna w dotyku, rosła nasączona wodą – i rzeczywiście – efekt jaki można nią uzyskać nakładając podkład jest nieporównywalny do innych 'przyrządów'. Zakochałam się od pierwszego użycia. Cały czas mówię oczywiście o tej nieoryginalnej, no name'owej.

 Może kiedyś skuszę się na oryginalny Beauty Blender żeby porównać oba produkty ale zastanawiam się czym ta droższa gąbeczka mogłaby mnie jeszcze zaskoczyć. Czy warto wydawać 60zł więcej? Może będę miała kiedyś okazję się przekonać, na razie jednak zamówiłam kolejne tańsze wersje różowej kropelki.



2 komentarze:

  1. Nigdy wczesniej o tej gąbeczce nie słyszałam, ale pomysł jest super. A jeszcze w cenie 15 zl- zachwycajacy:))
    pozdrawiam cieplutko
    m.

    OdpowiedzUsuń
  2. 75 zł to faktycznie przesada, myślę że one nie różnią się bardzo, a chodzi jedynie o markę, muszę wypróbować tą za 15 zł

    OdpowiedzUsuń